środa, 18 listopada 2015

Tarta z kiszoną kapustą

Dawno tu nie zaglądałam. Moje gotowanie zrobiło się powtarzalne i "na szybko". Ostatni rok był rokiem zmian. A totalną rewolucję zrobił mały człowiek. :) Myślę, że będę tu znów zaglądać. Może nie często. Może zmienią się trochę przepisy trochę dostosują do najmłodszej, ale będą. 

A teraz do tarty. Przepis obejrzany dawno, dawno temu u Pascala. Trochę ewoluował w czasie. Czasem z braku składników, czasem z niepamięci. Ale spokojnie wczoraj testowany i wyszedł pyszny jak zwykle :)

PS. Przepis specjalnie dla pewnej Pani, która średnio raz na dwa miesiące prosi, abym go jej przesłała. Teraz już masz stały dostęp ;) 

PS2. Wiecie, że bilety lotnicze dla dzieci do ukończenia drugiego roku życia są bezpłatne?:D Brzmi jak plan na pierwszą podróż we troje!



 Będziesz potrzebować:


  • Rolki ciasta francuskiego ( powoli dorastam do zmiany ciasta na kruche - jeśli wolisz takie wykonaj je tradycyjnie ;) )
  • ok. 200g boczku
  • 1 dużej cebuli
  • 250g kiszonej kapusty
  • 250ml śmietany 18% ( w wersji Pascala było 36%, ale osiemnastka jest lżejsza, a tarta nie traci nic, a nic)
  • 4 jajek 
  • sól, pieprz, słodka papryka (lub minikosteczka paprykowa - z oryginalnego przepisu, choć dawno jej nie spotkałam)
  • starty żółty ser/ ser wędzony / oscypek ( z oryginalnego przepisu)  
How to do:
  • Boczek pokrój w kostkę i przesmaż na patelni. 
  • W międzyczasie pokrój cebulę w piórka. Dodaj do boczku. Podsmażaj póki cebula się nie zeszkli. 
  • Kapustę lekko odciśnij i poszatkuj. Dodaj na patelnię i smaż około 5 minut. 
  • W międzyczasie przygotuj zalewę. W większej misce wymieszaj jajka ze śmietaną. Dosól i dopieprz według uznania. 
  • Do michy dodaj farsz kapuściany i wymieszaj. 
  • Foremkę do tarty nasmaruj olejem i wyłóż ciasto francuskie. Nakłuj widelcem w kilkunastu miejscach. Pascala mówił coby ciasto francuskie wcześniej podpiec. Ja tego nigdy nie robię, a i tak wychodzi ;) 
  • Na ciasto wyłóż farsz i posyp żółtym serem 



  • Piecz 30 min w temperaturze 200ºC. 5 minut przed końcem posyp tartę słodką papryką lub rozkruszoną minikosteczką. Ja pominęłam. 
Smacznego! 

wtorek, 21 stycznia 2014

Teh Tarik

Dzisiaj o najlepszej herbacie jaką w życiu piłam :) Choć początkowo koncepcja herbaty z mlekiem mnie nie zachwycała w Teh Tarik zakochałam się od pierwszego łyka. Teh Tarik z malajskiego dosłownie możemy przetłumaczyć jako herbatę przelewaną. Cały sekret tego niesamowitego napoju tkwi w przelewaniu go między dwoma naczyniami z dość dużej wysokości - tak aby schłodziło się do odpowiedniej temperatury i spieniło. Mimo, że od dwóch lat próbujemy powtórzyć ten smak w domu, to jedyną możliwością, aby poczuć ten wyjątkowy i niepowtarzalny smak jest po prostu wyprawa do Malezji. 


Będziesz potrzebować:

  • czarną herbatę 2-3 torebki ( w zasadzie jakąkolwiek, my do wersji "odświętnej" używamy herbaty Boh przywiezionej z Kuala Lumpur, a na co dzień każdej innej. Podobny smak do Boha ma o wiele łatwiej dostępna Indyjska Darjeeling)
  • 2 łyżki skondensowanego słodzonego mleka 
  • 2 łyżki mleka
  • 1 szklanka wody
  • cukier do smaku (1-2 łyżeczki)
How to do:

  • Zagotuj wodę w rondelku. Jak zawrze wrzuć torebki herbaty. Pogotuj jeszcze 4-5 minut. Po tym czasie dodaj mleko i mleko skondensowane. Jak zawrze gotuj jeszcze przez chwilkę. 
  • Teraz zaczyna się zabawa! Przelej herbatę do większego kubka i przelewaj między dwoma naczyniami, tak aby herbata odrobinkę przestygła i lekko spieniła się na wierzchu. Oto filmik instruktażowy! 
  • A jak trochę potrenujesz przygotowanie herbaty dla dwóch osób jednocześnie to już pestka :)

  • A tak poważnie możesz spienić herbatę za pomocą szejkera, albo spieniacza do mleka. Ale tylko trochę. Nie chodzi tu o to aby zamienić herbatę w pianę, a jedynie żeby ją utlenić. Pianka powinna być tylko leciutko na powierzchni.
  • Teraz już tylko pozostaje delektować się genialnym smakiem. 
Odrobinka Malezji we własnym domu :)


poniedziałek, 13 stycznia 2014

Musaka po bułgarsku

Dawno tu nie zaglądałam, ale myślę, że teraz się to trochę zmieni. Na dobry początek chciałabym Wam zaproponować potrawę, od której nie potrafię się oderwać. Jeżeli w kuchni stoi musaka za każdym wejściem do kuchni muszę podjeść choćby odrobinkę, Pierwszy raz z musaką po bułgarsku spotkałam się w ubiegłym roku w swoje urodziny w restauracji 69. Smak tak bardzo mi przypasował, że nie potrafiłam zostawić ani kawałeczka mimo ogromnej porcji. W krótkim czasie odwiedziłam tą restaurację jeszcze dwukrotnie, jednak coś zmienili w recepturze i to nie było już to. Dlatego postanowiłam spróbować wykonać ją w domu. Mimo, że za każdym razem wychodzi odrobinkę inna nadal ją uwielbiam. Przepis znaleziony na blogu Dolce Vita czyli Słodkie Życie



Składniki:
  • 500g mięsa mielonego (ja  używam łopatki wieprzowej)
  • 2-3 cebule
  • 3 ząbki czosnku
  • 600g ziemniaków
  • 6 pomidorów
  • 2 łyżki koncentratu pomidorowego
  • 2/4 szklanki wodu
  • przyprawy do smaku: sól, pieprz, papryka słodka, papryka ostra, chili 
  • szklanka mleka 
  • 2 jajka
  • łyżka mąki
  • szklanka startego żółtego sera
Przyda się również:
  • duża, głęboka patelnia
  • naczynie żaroodporne
How to do:
  • Przygotuj sobie wszystkie składniki, zmiel mięso, cebulę pokrój w kostkę, tak samo ziemniaki i połowę pomidorów. 


  • Na rozgrzany olej/oliwę wrzuć cebulę. Podsmażaj do zeszklenia.

  • Na patelnię dodaj czosnek, podsmażaj jeszcze przez chwilę. 
  • Dorzuć mięso mielone. Smaż około pięciu minut. 
  • Po tym czasie dodaj na patelnię ziemniaki, pomidory, koncentrat pomidorowy i wodę. Duś tak długo, aż ziemniaki zmiękną, woda odparuje, a pomidory się rozpadną. Na koniec dopraw przyprawami do smaku. Ja daję dosyć dużo papryki słodkiej, około łyżki ostrej i około łyżeczki chili. Choć w rzeczywistości wychodzi "jak się sypnie tak będzie" 

  • W między czasie pozostałe pomidory pokrój w grube plastry i wyłóż dno wysmarowanego masłem naczynia żaroodpornego. 
  • Wyłóż na wierzch zawartość patelni. Piecz w 180 stopniach przez około pół godziny
  • Przygotuj sos. Wymieszaj mleko, jajka, mąkę i starty ser. Wylej na wierzch Musaki. Piecz kolejne 30 minut.
I gotowe. Najlepiej podawać z sosem tzatziki, choć z surówką też dobrze smakuje :)

Smacznego. 

















poniedziałek, 15 lipca 2013

Tom Yum

Tom Yum to bez wątpienia najlepsza zupa wszech czasów. Zupa która kolorem przypomina pomidorówkę mimo, że pomidorów w niej nie ma. Kolor zawdzięcza niemałemu dodatkowi chili. W wersji oryginalnej z krewetkami - my wykonujemy ją z mięsem, bo mrożone krewetki dostępne u nas "to nie jest to" i wolimy oryginalny smak pozostawić oryginalnym zupom jedzonym w Tajlandii. Tom Yum to zupa która uwiodła serca każdego z naszych znajomych, kto miał okazję jej spróbować. Wykonujemy ją w dwóch wersjach "cheap" i "full wypas". Dzisiaj wersja na bogato. My wykonaliśmy ją dzisiaj w wersji semi-spicy, która dla Tajów byłaby mocno nie-spicy, ale jeśli nie jesteście przyzwyczajeni do ostrzejszych smaków - możecie dać mniej chili.


Składniki:
  • szynka wieprzowa ok 1kg (można również użyć piersi z kurczaka, no i oczywiście krewetek)
  • 2 kostki rosołowe Tom Yum*
  • 6-8 liści limetki Kaffir**
  • 6-8 plasterków galangalu** (można zastąpić imbirem)
  • łyżeczka pasty tamaryndowej**
  • 5-6 papryczek chili (można dać mniej lub więcej w zależności od upodobań)
  • 2 kłącza trawy cytrynowej**
  • 3 łyżki sosu rybnego* 
  • 2 cebule
  • 3 marchewki
  • 6-7 średnich pieczarek
  • puszka (400ml) mleka kokosowego
  • sok z 1 cytryny
  • sól, cukier do smaku
*Większość składników w Łodzi można kupić w sklepie Kuchnie Świata w Manufakturze
** Posiadają oni również mrożony zestaw warzyw do Tom Yum'a, ja takiego na duży kar zupy używam połowę.



How to do:

  • Umyj i pokrój mięso w średnią kostkę. Bardzo lubię angielskie określenie "bite size" dosłownie znaczące rozmiar kęsa - i bardzo dobrze pasuje tutaj do wielkości kostki którą powinniśmy otrzymać.
  • Zalej mięso wodą i wstaw na gaz. Jak się zagotuje zbierz szumowiny.
  • W między czasie przygotuj pozostałe składniki: galangal/imbir pokrój w plasterki, chili w drobne paseczki (jeżeli chcesz aby zupa była mniej ostra usuń nasiona), trawę cytrynową przekrój na pół i podziel na 2-3cm kawałki. Marchewkę pokrój na półokrągłe plasterki, cebulę drobną kostkę, pieczarki i paprykę w średnią kostkę. 

  • Teraz dodaj kostki rosołowe, galangal, liście limetki, trawę cytrynową, chili i pastę tamaryndową. Pozostaw garnek na średnim ogniu przez około 15 min tak aby mięso zmiękło, a warzywa oddały aromat. Potem dodaj cebulę, marchewkę, pieczarki i paprykę. Wlej także sos rybny. Gotuj kolejne 10-15min. 

  • Wlej mleko kokosowe, gotuj jeszcze 5 min i dodaj sok z cytryny. Pogotuj znów kilka minut dopraw solą i cukrem do smaku.




Zupę najlepiej podawać z ryżem jaśminowym na osobnym talerzyku do przegryzania. Odradzam popijanie ostrego smaku napojami - wypłukują ślinę z łupków smakowych i ostry smak jest odczuwany jeszcze silniej. Najlepiej sprawdza się ryż, choć próbowaliśmy również po polsku przegryzać kanapkami z twarożkiem - też się sprawdza i na prawdę nieźle smakuje razem :)

Smacznego!

niedziela, 16 czerwca 2013

Liebster Award

Jakiś czas temu dostałam nominację do Liebster Award od blogerek z bloga Basjulowe Pasje. Ostatnio ponownie od Emilii z bloga Zew Kuchni. W związku z czym w końcu poczułam się wywołana do tablicy i postanowiłam pięknie podziękować i puścić temat dalej w świat bo zabawa przednia. A i przyjemnie się robi człowiekowi po takiej nominacji. 


Zasady zabawy są bardzo proste: “Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za “dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował”

Blogi(niestety nie jest ich 11) które chciałabym nominować to


  • W drogę do Afganistanu - za fantastyczne antropologiczne opowieści o kraju postrzeganym tylko przez pryzmat stereotypów
  • Azja od kuchni - blog stanowczo NIEMAŁOZNANY ale fantastyczny i najulubieńszy, a nominacja specjalnie dla Przychówka na zachętę do dalszego pisania. 
Moje pytania do Was:

1. Dokąd w podróż marzeń?
2. Najlepsze śniadanie to...?
3. Twoje ulubione ciasto.
4. Pierwsze samodzielnie ugotowane danie.
5. Wakacje dzieciństwa, które zapadły Ci najbardziej w pamięć.
6. Plaża, las czy miasto?
7. Lato czy zima?
8. Jeżeli w podróż mógłbyś/mogłabyś zabrać tylko jedną rzecz to co to by było?
9. Nie wyobrażasz sobie sezonu na truskawki bez?
10. Podróże z plecakiem, czy wakacje all inclusive? 
11. W pisaniu bloga najbardziej lubię:




Moje odpowiedzi na pytania od Basjulowych Pasji:


1.   Czy lubisz gotować z drugą osobą?

Szczerze mówiąc to nie cierpię jak ktoś mi "macha rękami przed nosem" i wtrąca się w moje danie. Jedyna rola jaką widzę dla "pomocnika" to zmywanie i próbowanie "czy dobre" - a niech spróbuje powiedzieć że nie ;) 

2.   Ulubiony film (z gotowaniem w tle)?

Chyba nie będę oryginalna, ale "Jedz módl się i kochaj" Choć wolałabym jeść na Bali niż we Włoszech ;)

3.   Jazda rowerem czy pływanie?

Jazda rowerem, ale tylko w terenie. 

4.   Najsmaczniejsze danie jakie jadłaś/jadłeś?

Banana roti! W Tajlandii na rogu Khaosan Road. W wykonaniu przesympatycznego birmańczyka, który jest mistrzem w swym fachu.  

5.   Twoja ulubiona pora dnia na gotowanie?

Samo południe. Jak słoneczko zagląda do kuchni i nastraja mnie pozytywnie. 

6.   Najgorsze danie jakie jadłaś/jadłeś? 

Nasi lemak na Langkawi. Wszyscy obiecywali pyszne typowo Malezyjskie danie na śniadanko, którego koniecznie trzeba spróbować. Zjeździliśmy pół wyspy w poszukiwaniach, a kiedy w końcu znaleźliśmy, uciekliśmy nie jedząc. Kopka ryżu, suszone rybki, orzeszki ziemne i dziwnie czerwone jajko okazały się być totalnie niejadalne. 

7.   Wolisz czytać książki czy oglądać filmy?

Chyba jednak książki. Na filmach zasypiam.

8.   Na słodko czy na słono?

I tak i tak. Po słodkim mam wielką ochotę na słone, a po słonym na słodkie :) 

9.   Jaka była Twoja pierwsza książka kucharska?

Notatnik z przepisami mojej mamy! 

10. Najlepszy sposób na spędzenie weekendu?

Wyjazd. Gdziekolwiek. W góry, za miasto, za granicę, gdziekolwiek byleby nie siedzieć w miejscu. 

11. Czy lubisz kupować gadżety kuchenne?

Uwielbiam. Może póki co częściej je przeglądam i krzyczę "to to własnie muszę mieć" bo za chwile przychodzi " o cholera ile to kosztuje" i " jak już będę dużą bogatą dziewczynką..." ale i tak uwielbiam. :)

Odpowiedzi na pytania Emilki z bloga Zew Kuchni :

1. Jaki owoc lubisz najbardziej?
TRUSKAWKI!!!!
2.  Obiad jedno czy dwudaniowy?
Jedno, chyba ze deser traktujemy jako drugie ;)
3. Kasza czy ryż?
Ryż, nie cierpię kaszy.
4. Smak dzieciństwa?
Kisiel! Pierwsze danie które nauczyłam się gotować samodzielnie. I nie to że taki z papierka, tylko prawdziwy z owoców :) 
5. Jak przyprawiasz szpinak?
Feta + czosnek - dużo czosnku. 
6. Jaką kuchnię świata najbardziej lubisz?
Malajską w wydaniu malajskich hindusów, no i Tajską oczywiście. 
7. Mizeria na słono czy słodko?
Tylko na słodko.
8. Ulubiony sos do makaronu?
Bolognese
9. Jajecznica ścięta czy sucha?
Pół na pół. 
10. Kiedy najbardziej lubisz gotować?
Wiosną.
11. Lubisz „doradców” w kuchni?
Tak. Mamę przez telefon. 


A jeżeli w domu ostał się kawałek do sfotografowania, to wieczorem kolejny przepis :) 

Tymczasem. 

niedziela, 9 czerwca 2013

Naleśniki z akacją

Dzisiaj przepis bez zdjęć. Niestety chwilowo nie mam przy sobie aparatu, ale przepis wstawić muszę bo jest niesamowity, a sezon na kwiaty akacji powoli się kończy. Może jednak zdążycie go jeszcze wypróbować. Pomysł na naleśniki z akacją pojawił się u nas tydzień temu, ale jakoś ciągle nie było okazji na realizację aż do dzisiaj. Kwiaty akacji mają słodki, troszkę miodowy smak, oraz niesamowity aromat który oddają naleśnikom. Przepis na naleśniki wygrzebałam kilkanaście lat temu w jakiejś gazetce z przepisami i jeżeli nie robimy naleśników na oko to ta proporcja jest idealna. Naleśniki nie są ani za cienkie ani za grube. Nie są również tłuste, ponieważ nie podlewasz każdego naleśnika olejem. Polecam bardzo.

Składniki:

  • 1 szklanka i 1 czubata łyżka mąki 
  • 1 szklanka mleka
  • 1 szklanka gazowanej wody mineralnej (ja dzisiaj użyłam 2szkl mleka)
  • 2 jajka
  • łyżka oleju
  • szczypta soli
  • 2 łyżeczki cukru
  • kwiaty akacji 
How to do:

  • Składniki na ciasto wymieszaj na sam koniec dodając olej. 
  • I tu masz dwie opcje albo obrywasz kwiatki akacji od łodyżek i dodajesz do ciasta (ja tak zrobiłam), albo całe kwiaty zanurzasz w cieście.
  • Mocno rozgrzej patelnię. Dla pewności że nie dopadnie cię "klątwa pierwszego naleśnika" możesz podlać patelnię kropelką oleju. Smaż naleśniki jak zwykle.
  • Podawać można dowolnie na słodko z cukrem, serem, dżemem, albo truskawkami ze śmietaną.

Smacznego! :) 

czwartek, 6 czerwca 2013

O longanie słów kilka

Ostatnio mam bardzo ograniczony czas i na gotowanie i na blogowanie, więc w przerwie zamieszczam parę słów o Longanie. Jest to owoc z którym spotkaliśmy się w Malezji i  w zasadzie do tej pory tylko tam. Czy wiedzieliśmy co będziemy jedli? Oczywiście że nie. Będąc na Langkawi natrafiliśmy na stoisko z całym mnóstwem owoców, część była nam bardziej, część mniej znana. Ale longana spotkaliśmy po raz pierwszy. Nawet nie byliśmy pewni czy i jak to się je. Ale jak to mawiają: kto nie ryzykuje ten nie ma, kupiliśmy i spróbowaliśmy. Tu odrobinkę o tym co z tych naszych prób wyszło.


Longan a jak mówi ciocia Wikipedia Dimocarpus longan jest owocem z rodziny mydleńcowatych, co znaczy nie mniej ni więcej tylko tyle, że jego bliskimi krewnymi są o wiele bardziej nam znane Liczi i Rambutan. Różni się on jednak od swych krewniaków skórką. Zamiast miękkiej wyposażonej w długie kolce skórki, jest bardziej twarda i gładka łupinka. Longany w Azji sprzedawane są w pęczkach na łodyżkach tak jak widać na obrazku powyżej. Warto równiej zwrócić uwagę na jego nazwę w języku chińskim lóng yǎn oznacza smocze oko. Malajowie tłumaczą natomiast nazwę jako kocie oko. 

Longana obiera się bardzo prosto. Trzeba go mocno ścisnąć, aż łupina pęknie. Następnie wyjmujemy owoc.  Pozbawiamy go pestki i voila. 




My jedliśmy tylko miąższ który w smaku jest słodki i wyrazisty, ale jak podaje ciocia wiki pestka też jest jadalna. Piliśmy także koktajl na bazie jego owoców. I taki też mam w planach przyrządzić w najbliższym czasie, gdyż z Azji przyjechały z nami dwie puszki owoców longana w zalewie. Na efekty jednak musicie jeszcze trochę poczekać. Aż będzie "ten moment" żeby puszki otworzyć. 

Podobno owoce w puszce też są dostępne u nas. Ja się jednak jeszcze z nimi nie spotkałam, jednak jakby ktoś trafił to bardzo bym prosiła o znak :)

Pozdrawiam ciepło.